niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 10

Heja!

Jak tam święta? Udane? U mnie było przyzwoicie :P Pochwalcie się co dostaliście w prezencie :D
U mnie jak zawsze słodycze, ubrania i trochę kasy. Jak to szybko minęło ;-; Troszkę ostatnio mam na głowie (ktoś mi się uwiesił na ramieniu i nie chce się odczepić :( ), ale to nie przeszkodzi w pisaniu.

Przejdźmy do rozdziału :D

                                                                          ~~*~~


Poranek.

 Cały pokój wspólny był pełen papierków, butelek pozostawionych przez starsze roczniki, resztki pierza (ktoś wpadł na pomysł na bitwę poduszkami) i gdzieniegdzie plamami po napojach. Prefekt naczelny wraz z niektórymi ochotnikami machnął różdżką i posprzątał ten bałagan przed wtargnięciem McGonagall.
Harry’ego i resztę rocznika bolała głowa od ilości spożytego wczorajszego wieczoru cukru. Ospały wraz z Ronem zszedł na śniadanie i wypili porządną dawkę kofeiny. Hermiona, która nie uczestniczyła w imprezie siedziała już na miejscu i patrzyła na wszystkich z wyższością. Jedyna która się wyspała.
Po posiłku skierowali się w stronę wieży gdzie odbywały się zajęcia z wróżbiarstwa. Hermiona nie znosiła tych zajęć. Uważała je za stratę czasu. Chłopacy wybałuszyli oczy słysząc oświadczenie Hermiony i poprosili, aby zwróciła się do Pomfrey.

- O co wam chodzi?

- O co? Ty, Hermiona, która wszystko wie, która wszystkiego się uczy, mówi, że wróżbiarstwo to strata czasu? Na Merlina, tuż to niebywałe! – powiedział Ron gdy znajdowali się już na wieży.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Ale to prawda. Jest to jedyna profesorka, której nie rozumiem i chyba już nigdy się to nie zmieni. Prowadzenie senników? Przewidywanie śmierci kogoś, bo zauważyło się w filiżance jakieś zwierzątko? Stek bzdur!

Rozbawiony Harry uniósł brwi.

- Kolejna rzecz w której się zgadzamy. Są to chyba jedyne zajęcia, na których zadania domowe robię z uśmiechem. Mogę użyć swojej wyobraźni. Pamiętacie ten esej gdy mieliśmy napisać o swoim niedawnym śnie? Cóż, obojętnie co się tam wpisze, ona i tak w to uwierzy.

- Pękam ze śmiechu na myśl, że mój sen o krwiożerczych mandragorach uznała za niedobór żelaza – rzekł rozbawiony Ron.

Hermiona prychnęła.

- Co podkusiło dyrektora Dumbledore’a na zatrudnienie tutaj tej oszustki? – zastanowiła się – Może to, że nie musi jej dużo płacić? Albo, że dostarcza dużo rozrywki? Sama nie wiem.

- Samo wymyślenie zajęć pod tytułem wróżbiarstwo już było bezsensem. Kto będzie się przejmował, że przyśniły mu się pomidory na wierzbie albo pająki z wrotkami? – wtrącił Harry.

- Chyba tylko ona – stwierdził z westchnieniem Weasley.
Przyjaciele zgodzili się z nim.

Na zajęciach Sybilla znów rozpoczęła nowy temat. Było nim interpretowanie ujrzanego obrazu w szklanej kuli.

- Coś widzisz? – spytał pół siedzący, pół leżący rudzielec.
Harry ziewnął i przyjrzał się przedmiotowi.

- Czy szary dym również uznawany jest za obraz?

Weasley oparł głowę na stole i wymamrotał.

- Nie mam pojęcia – i przymknął oczy.
Hermiona natomiast siedziała i czytała książkę wypożyczoną z biblioteki. Trelawney była praktycznie ślepa i nie widziała czy ktoś wykonuje zadanie czy kompletnie ją olewa.

- Och tak! Brawo panno Twinorn – pochwaliła uczennicę, która ślepo wierzyła w umiejętności prorockie nauczycielki – Widzę w tobie potencjał.

Dziewczyna dumna z siebie podziękowała profesorce i wróciła do zadania.  Twinorn wpatrywała się w kulę i twierdziła, że widzi stado galopujących pegazów, co było oczywiście nieprawdą. Słaby umysł uczennicy wytwarzał jej przed oczami te obrazy, gdyż ta za bardzo chciała je ujrzeć.
Lekcja miała zaraz się skończyć. Uczniowie już wiercili się ze zniecierpliwieniem. Czekali tylko, aż ulotnią się z tej dusznej wieży i wyjdą na świeże powietrze. Mimo chłodu, uczniowie z chęcią wychodzili na błonia, aby dotlenić mózg, albo zmienić obraz przed swoimi oczami. Ciągle ten hogwart i hogwart. Trzeba czasem spojrzeć na naturę nie tylko zza szyby.

Dzwonek!

Złote trio miało mieć teraz OPCM. Harry nadal nie wiedział co poradzić na zaginięcie szczura Rona i na to, aby profesorowie im uwierzyli.
Ron bał się napisać do mamy, że Parszywek, jego ulubiony szczur, zniknął.
Przerwę wraz z Harrym przeznaczył na rozmowę z Woodem i Johnson. Mówili o treningu quidditcha, który chcą troszkę przedłużyć. Oliver wpadł na pomysł, aby wraz z drużyną na miotłach okrążyć cały hogwart z małymi przeszkodami powietrznymi. Mogą to być latające tłuczki lub ptaki. Te ćwiczenie miało wyrobić przyczepność ciała i dobrą pracę z miotłą.
Przerwa ta nie trwała długo, dzwonek zadzwonił po dziesięciu minutach.
Lekcję OPCM profesorowie zaczęli od wprowadzenia. Powiedzieli, aby uczniowie za pomocą magii odsunęli wszystkie ławki i ustawili się na środku klasy. Syriusz wprowadził pewną szafę przykrytą dużym materiałem. Remus odkrył ją i pokazał uczniom. Dzisiaj mieli nauczyć się zaklęcia Riddiculus, a więc obecność bogina była niezbędna.

- W tej szafie znajduje się bogin. Czy ktoś wie co to jest? – zapytał Remus.
Nikt się nie zgłosił. Nawet Hermiona.

- Nie wiesz? – spytał zdziwiony Ron.

- Nie jestem wszechwiedząca – szepnęła zirytowana.

Profesorowie widząc, że uczniowie nie wiedzą z czym mają do czynienia wyjaśnili im.

- Boginy to zjawy, które przeobrażają się w nasze najskrytsze lęki.  Jeżeli ktoś boi się pająków, bogin zmieni się w te zwierzę i będzie próbował nas nastraszyć. Obroną przed boginami jest zaklęcie Riddiculus, którego dzisiaj chcemy was nauczyć. Boginy występują zazwyczaj w ciemnych zakamarkach, nie tylko w szafach – Syriusz wskazał na mebel za nim – ale również pod łóżkiem lub w jakikolwiek ciemnym kącie.

- Riddiculus  polega na tym, że bogin przeobrażony w to czego się boimy zmienia się w coś śmiesznego, nie strasznego, lecz musimy wiedzieć w co się zmieni. Mamy to sobie wyobrazić, tu, w naszych głowach – wskazał palcem na głowę – dla niektórych to łatwe, dla innych trudne, lecz wiedzcie, że trening czyni mistrza – oznajmił Remus.

- Powtórzcie za mną. Riddiculus! – rzekł głośno Syriusz.

- Riddiculus.

- Głośniej, głośniej. Szeptem nie sprawicie, że zaklęcie zadziała.  Jeszcze raz, Riddiculus!

- Riddiculus!

- O! Teraz głośniej – skinął głową i obrócił się w stronę szafy – musicie wycelować różdżką w przemienionego bogina i wypowiedzieć inkantację, jasne?

- Tak jest! – odpowiedzieli.

- Dobrze – spojrzał na Remusa – Już?

Remus zwrócił się do uczniów.

- Ustawcie się w kolejce i przygotujcie różdżki, na każdego przyjdzie kolej. Jak zrobimy to sprawnie, będziecie mieli mniej do zrobienia po lekcjach.
Zrobił się gwar i uczniowie głośno poustawiali się w szeregu, przepychając się. Każdy chciał być na początku.
Jako pierwszy był Dean. Syriusz otworzył szafę i cofnął się, aby zobaczyć poczynania ucznia.

- Pamiętaj o inkantacji i wyobrażeniu sobie bogina jako czegoś śmiesznego! – dodał jeszcze.

  Chłopak odpowiedział skinięciem głowy i przygotował się. Kurczowo trzymał rękę na różdżce, aż pobielały mu opuszki palców.
Szafa była otwarta. Powoli wyłaniała się z niej jakaś postać. Można było stwierdzić, że to nie był człowiek, lecz jakieś zwierze.  Z mebla wyłonił się ogromny pies z pianą cieknącą z pyska. Z mordem w oczach kierował się w stronę ucznia. Dean lekko spanikowany drżącą ręką wystawił różdżkę. Zwierze było coraz bliżej.

- Zaklęcie! Wypowiedz zaklęcie! – krzyknął ktoś.
Dean jakby oprzytomniał wypowiedział głośno inkantację.

- Riddiculus!

Pies przetransmutował się w milutkiego mopsa, który na widok wielu ludzi wybiegł z klasy przebierając  tymi swoimi krótkimi nóżkami.
Klasa wytrzeszczyła oczy.

- Brawo! O to chodziło – ucieszony Syriusz uśmiechnął się do ucznia i wskazał ręką, aby usiadł sobie na ławce.

- Syriuszu, a co z mopsem? – zapytał  Seamus.

- O co Ci chodzi, przecież mamy tu jednego – szepnął Ron do kumpla wskazując na brzydką dziewczynę ze Slytherinu, Pansy Parkinson.

Ci co to słyszeli zaśmiali się.

- Cóż, panie Finnigan, bogin zaraz wróci. Teleportuje się z powrotem do szafy, tam gdzie jego miejsce. – oznajmił profesor.

- Następny! – krzyknął Remus.

 I tak zleciało pół lekcji. Boginy zmieniały się w pszczoły, węże, robaki, przerażające postacie z horrorów, a nawet starsze panie z torebką, które już miały brać zamach do uderzenia pewnego ucznia.
Nadszedł czas na Harry’ego. Przygotowany czekał na pojawienie się bogina.
Z szafy wydostawał się czarny dym, wokół zrobiło się nieco ciemniej. Zaniepokojony Syriusz spojrzał na Remusa. Ten kazał mu pozostać na miejscu.
Z szafy nie wydostała się żadna postać, lecz ciemny dym. Nagle coś zaskrzeczało. Uczniowie pozatykali swoje uszy. Rozdzierający krzyk wydobył się z kłębku dymu. Każdy znajdujący się w pomieszczeniu poczuł strach, lecz nikt nie wiedział przed czym. Nagle bogin zaczął wariować i przemieszczać z zawrotną prędkością po sali. Wydobywał się z niego niepokojący szum, cichy przerażający śmiech i krzyk torturowanej osoby.
Harry z mocno bijącym sercem wystawił różdżkę i wykrzyknął zaklęcie.

- Riddiculus!

Bogin nie zmienił w coś śmiesznego, tylko siłą był ciągnięty w stronę szafy. Z kłębku czarnego dymu wyłoniła się nienaturalnie wykrzywiona twarz, jakby próbowała się  stamtąd wydostać. Siła zaklęcia wepchnęła wrzeszczącego bogina do szafy i zakluczyła mebel na klucz, aż nie przestał dygotać.
Uczniowie z przerażeniem patrzyli to na Pottera to na szafę. Wszyscy odsunęli się pod samą ścianę i widać było, że nie mają zamiaru stamtąd odejść.
Pierwszy odezwał się Remus. Bardzo cicho.

- To był najczystszy przykład bogina przeradzającego się w strach – oznajmił uczniom. Był nieco bledszy na twarzy, lecz aby to zauważyć trzeba było się wyjątkowo przyjrzeć.

- Strachu? – szepnęła jakaś dziewczyna wciśnięta w kąt .
Syriusz pokiwał głową.

- Tak. Boginy o takiej postaci są nieco inne. Widzieliście, że były innej postury. Tylko nieliczni uznają strach za swój lęk, są to według mnie bardzo mądrzy ludzie – skupił swój wzrok na Harrym.

Chłopak patrzył na nauczyciela z zaciekawieniem.

- Jak widać dziś już nie damy rady popracować z boginem – usłyszał jęk uczniów – ale obiecuję, że kiedyś do tego wrócimy. Weźcie trochę czekolady na uspokojenie, pomaga – podał uczniom przysmak. Większość z niego skorzystała, a reszta wraz dzwonkiem wybiegła szybko z sali.
Harry mozolnie zbierał swoje rzeczy i zwrócił się do profesora, gdy już wszyscy wyszli.

- Przepraszam za to, nie chciałem, aby ktoś się przestraszył – rzekł ze skruchą.
Syriusz zmarszczył brwi.

- Panie Potter, to nie pana wina. Nawet gdybyś chciał, bogin i tak nie przybrałby innej postaci – przeniósł na niego zatroskane spojrzenie – Czy wszystko dobrze?

- Tak… wszystko dobrze – powiedział cicho.

- Jakbyś czegoś potrzebował to śmiało, nie krępuj się.

Chłopak pokiwał głową.

- A jak tam quidditch? Dobrze? – zaciekawił się Syriusz – Czy pan Weasley będzie na stałe w drużynie? Powiem szczerze, że fantastycznie bronił – uśmiechnął się.
Harry odwzajemnił gest.

- Ja również tak sądzę Syriuszu. Mamy coraz więcej treningów, ale dajemy z chłopakami radę. Wood chce abyśmy w tym roku wygrali puchar.

Remus podszedł do nich.

- Ach tak, Wood jest faktycznie wymagającym kapitanem. Mając z nim lekcje zauważyłem w nim materiał na kierownika, bądź szefa jakiegoś wydziału. Ma zadatki na lidera – usiadł za biurkiem z herbatą – herbaty?

- Z chęcią bym wypił, ale za moment mam eliksiry. Snape by mi nie wybaczył spóźnienia.

- Profesor Snape, Harry– poprawił go Remus, na co Syriusz przewrócił oczami – możemy Ci mówić po imieniu, prawda?

- Tak, jasne.

Harry spojrzał na zegarek.

- Oj, ja już naprawdę muszę lecieć – wziął torbę – Dziękuję i do widzenia! – zamknął drzwi za sobą.

Syriusz upił łyk herbaty przyszykowanej przez Remusa.

- Boże, jak ja uwielbiam tego dzieciaka.

Remus zaśmiał się przez co otrzymał prychnięcie ze strony przyjaciela.

***********************

Obiad.

Złote trio siedziało przy stole pałaszując przepyszną zupę ze srebrnych grzybów.

-Mmm – mruknął Ron – jakie to pyszne!

Harry zgodził się z nim. Jadł już drugi talerz tego jakże pysznego dania.
Przed nimi wylądował Errol, a na jego widok Ron zachłysnął się zupą.

- Errol? – podrapał go po głowię – co ty tu robisz ślepaku?

Sowa podała mu czerwoną kopertę, którą trzymała w pyszczku i odleciała.
Ron wybałuszył oczy i przerażony wyjąkał.

- W..wyj…wyjec – szepnął.

Koperta wyrwała mu się z ręki.

- RONALDZIE WEASLEY! – wrzask pani Weasley rozniósł się po w pomieszczeniu  – JAK ŚMIAŁEŚ ZGUBIĆ PARSZYWKA! CZY TY WIESZ JAK BYŁAM DO NIEGO PRZYWIĄZANA?! DWANAŚCIE LAT Z NAMI BYŁ, A TERAZ GDZIEŚ PRZERAŻONY BŁĄKA SIĘ PO LESIE! PERCY MI O WSZYSTKIM POWIEDZIAŁ! JEDYNY ODPOWIEDZIALNY W RODZINIE! WIEDZ, ŻE ROZPRAWIE SIĘ Z TOBĄ W ŚWIĘTA, BĘDZIESZ RĘCZNIE ODŚNIEŻAŁ CAŁY OGRÓD!

Ron przełknął na te słowa ślinę.

- JAK ON SOBIE PORADZI BEZ JEDNEGO PALCA?! POMYŚLAŁEŚ O TYM? JESTEM NA CIEBIE ABSOLUTNIE WKURZONA! – koperta pokazała mu język i rozerwała się na strzępy. Wszyscy patrzyli na czerwonego Rona, który schował twarz w dłoniach.

- Co się tak gapicie?! Wracać do swoich spraw! – krzyknął Harry. Po paru chwilach w sali zagościł codzienny gwar, ale pewne było, że głównym tematem rozmów był Ronald Weasley.

Syriusz patrzył na to wszystko z dziwnym wyrazem twarzy. Kalkulował wszystko. Szczur,  pewna postać na mapie, której nie było widać, Parszywek był u Wealseyów od ponad dwunastu lat i nie miał jednego palca…

Nie, to nie możliwie, nie możl…

Oczy Syriusza przybrały rozmiar galeonów.
Wstał pospiesznie z krzesła i pociągnął Remusa za rękaw. Lunatyk prawie się przewrócił. Łapa wypchnął go na korytarz za bocznymi drzwiami.

- Merlinie, co Cię napadło?! – zdenerwował się Lupin.

- Peter - przerwał mu szybko.

Remus zmarszczył brwi.

- Co?

-Peter! Wiem gdzie on jest… a raczej był! To szczur Weasleyów! Te nazwisko na mapie, pamiętasz? Mówiłeś mi, że brzmiało ono podobnie do Peter’a, a ja głupi zlekceważyłem to!

Remus patrzył na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Jak na to wpadłeś?

- Gdy Molly zaczęła krzyczeć, o tym jak to sobie ten Parszywek poradzi bez tego palca i że był w ich rodzinie od ponad dwunastu lat.

Lupin zbladł.

- O boże, ale jesteś pewien? Merlinie... To niewiarygodne! 

Syriusz pokiwał głową.

- No właśnie! Cholera, nawet w pociągu mogliśmy go złapać! Teraz ten drań uciekł.

 - Tylko gdzie? - zapytał.

- Gdybym wiedział, to by mnie już tu nie było – oznajmił zdenerwowany Syriusz.
Remus przymknął na chwilę oczy i oparł się o chłodną kamienną ścianę.

- Był tak blisko – powiedział cicho.

Syriusz niepocieszony kopnął zbroję stojącą obok.

- Cholera! – warknął  – Ta kanalia pewnie teraz gdzieś się szwenda i śmieje się z nas! Jak go spotkam to go normalnie wypatroszę!

Remus położył mu dłoń na ramieniu.

- Trzeba powiedzieć Albusowi.

- Wiem, tylko gdy mu to powiemy on mi nie pozwoli się do niego zbliżyć, bo wie co jestem w stanie mu zrobić. Może tak ciche morderstwo Luniek? Raz a porządnie się go kropnie i będzie po problemie.

Remus pokręcił głową.

- Aż się dziwię, że to powiem, ale to słaba zemsta. Lepsze tortury w azkabanie, niż szybka śmierć uwalniająca od problemów.

Syriusz spojrzał w te miodowe oczy.

- Nareszcie zmądrzałeś Luniuś, nareszcie.

Remus parsknął.

- Nie przesadzaj. Czyż nie mam racji?

- Masz – westchnął - Chodź, wracajmy. Zjemy, a po zajęciach pójdziemy z tym do Dumbledore’a.

Syriusz otoczony przyjacielskim ramieniem skierował się z powrotem do wielkiej sali.


14 komentarzy:

  1. Zanim zacznę komentować muszę najpierw pozbierać swoją szczękę z podłogi... rozdział jest meeeeeeegaaaaa. miałaś świetny pomysł. uważam że jest to twój jeden z najlepszych rozdziałow. już cos sie dzieje. o matko 3 razy czyatałam go i dalej nie mogę uwierzyc że tak świetnie piszesz. życzę weny i pozdro. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Ogólnie rzecz biorąc akcja będzie się teraz rozwijać w nowym i mam nadzieję, że lepszym kierunku.

      Pozdrawiam, Cennetyn Black :D

      Usuń
  2. siema. od Mikołaja dostałam to samo co ty tylko, że jeszce do tego mega wielką książkę dożuce.. co do rozdziału-postarałaś się i to bardzo. dodaj jak najszybciej rozdział. nie mogę sie doczekać co będzie dalej. życzę weny ps dodaj zakładke SPIS TREŚCI co ułatwi nowym czytelnikom czytanie od początku twój blog, któy jest naaaaaaajlepszy :) piszesz jak prawdziwa i doświadczona pisarka pozdro Agnes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Zapomniałam o tej zakładce ;-; Muszę to nadrobić :D Tak mi cieplusio na sercu jak czytam takie komentarze *.* :)

      Pozdrawiam, Cennetyn Black :D

      Usuń
  3. ach myślałem że będę pierwszy. rozdział oceniam 10 na 10 :))))))) skąd ty masz tyle pomysłów? zazdroszczę. życzę udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku,składam teraz życzenia bo prawdopodobnie nie dodasz rozdziału w tym roku (dziwnie to brzmi prawda). więc do zobaczenia w nastepnym roku :) ps myslałaś może, żeby pisać tzw miniaturki? ale nie zamiast rozdziałów!! rozdziały dodawaj co tydzień w niedziele :) pozdrawiam serdecznie Arek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Również życzę wspaniałej zabawy sylwestrowej i wspaniałego rozpoczęcia roku 2016 :D. Co do miniaturek - Też nad tym myślałam i mam już na komputerze dwie napisane. Są średniej długości. Myślę, że niedługo je wstawię.

      Do zobaczenia w przyszłym roku :)
      Pozdrawiam, Cennetyn Black :D

      Usuń
  4. Też musiałem zbierać szczękę z podłogi :D miałaś świetny pomysł z tym dymem :D nareszcie syriusz i remus wiedzą o parszywku. ciekawe co będzie dalej. pozdrawiam :) Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Dzięki! Jaka ulga, że ten fragment "z dymem" się spodobał. Był spontaniczny, samoistnie wpadł mi do głowy gdy jadłam obiad :P Tak, musiałam w końcu uświadomić naszych profesorów o Peterze, coś musi się dziać!

      Pozdrawiam, Cennetyn Black :D

      Usuń
  5. Witam Witam !
    Innych rozdziałów nie komentowałam, bo twoje opowiadanie tak mnie wkręciło, że prawie nie zauważyłam kiedy skończył się 10 rozdział.
    Rozdział jest PRZE-CU-DO-WNY ! <3 Jestem ciekawa jak akcja potoczy się dalej ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo Weny na nowy rok
    Nikoletta aka Nikita ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Następny rozdział w niedzielę :) W między czasie może dodam jakąś miniaturkę? Planuję w Sylwestra, ale niczego nie obiecuję :)

      Pozdrawiam (dzięki za życzenia *weny* :D ), Cennetyn Black

      Usuń
  6. Cześć tu Gusia 125c, a więc:
    - sory ale nie chciało mi się logować
    -rozdział jest suuuuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppppeeeeeeeeeeeeerrrr
    -ten dym który Harry widział na lekscji wróżbiarstwa to ten sam który wydostał się z szafy
    -piszesz mega super
    -od mikołaja dostałam to co zawsze
    -świeta nawet dobrze mi minęły
    -nie mogę doczekać sie miniaturki
    -szczęśliwego noewgo roku
    -zyczę weny
    -powtórze się: piszesz mega
    - najlepszy blog jaki czytałam :)
    -pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. łał... piękny blog nie tylko z treści ale i z wyglądu. łał. Nie wpadłambym na twój pomysł aby napisać taką historie harrego. łał. syriusza i remusa bardzo fajnie przedstawiłaś. łał. nie mogę się doczekać kiedy dodasz miniaturę i rozdział. szczęśliwego nowego roku i dużo weny zyczę. pozdrawiam Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D Starałam się, aby wygląd bloga był dopracowany :D Cieszę się, że moje starania nie poszły na marne. Miniaturkę mam już napisaną... będzie ona małą odskocznią od treści głównego opowiadania (mam do niej pewny sentyment, gdyż jest odzwierciedleniem mojego wymyślonego finału pewnej sprawy, którą mam na głowie).

      Pozdrawiam, Cennetyn Black :)

      Usuń