niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 15

Elo ludziska!

Wstawiam piętnastkę i mam mały komunikat (taki tyci :3 ): za tydzień jadę do Londynu i nie będzie mnie przez tydzień, więc prawdopodobnie rozdział 16 dodam z tygodniowym opóźnieniem. Przepraszam :(

~~*~~

- Co za gnojek! – warknął trzaskając widelcem o talerz – Konfident pieprz…

- Ron! – zganiła go Hermiona.

Przewrócił oczami.

- No a nie jest tak? Do tego miał czelność uciec. Mogę dodać do konfidenta i gnojka tchórza.

Ron od rana był nie w sosie. Po przebudzeniu Seamus zajął mu kolejkę do łazienki, gdyż stwierdził, że nie będzie czekał, aż ten wstanie i ruszy swoje rude cztery litery. Oberwał za to butem w głowę.

Do tego gdy wychodzili z pokoju wspólnego potknął się i zarył twarzą w obraz Grubej Damy. Ta wyzwała go od zboczeńców i pogroziła swoim namalowany wachlarzem.

 Na lekcjach również był rozkojarzony. Gryffindor stracił przez to dziesięć punktów. Jak dobrze, że nie mieli dzisiaj eliksirów. Z pewnością spadliby na ostatnie miejsce w tabeli punktacji domów.

- Ale pamiętasz jak wyglądał, no nie? – zapytał  Ron Harry’ego – inaczej go nie znajdziemy i kretyn nadal nas będzie szpiegował.

- Blondyn, średni wzrost, nosił niebieską koszulę w kratę – wyliczał Potter – Mówi Ci to coś?

Ron pomyślał przez chwilę i pokręcił zirytowany głową.

- Nie – burknął.

- Stary, spokojnie. Następnym razem będziemy po prostu ostrożniejsi. Teraz już wiemy, że to ktoś spoza drużyny i znamy mniej więcej jego wygląd. Na odstrzał idą wszyscy średni blondyni.

Rozejrzeli się po wokoło. Była dłuższa przerwa, więc zamek był zapełniony roześmianymi i głośnymi uczniami. Połowa z nich miała jasne włosy. Było to dużym utrudnieniem.

Harry i Ron jęknęli zgodnie.

- Więcej ich matka nie miała? – żachnął się Ronald po czym poprawił torbę zwisającą mu na ramieniu – No to sobie poszukamy.

- Taa – westchnął po czym skinął na przyjaciela – Chodź do Hermiony, bo znowu nas wyzwie, że nie przyszliśmy do niej do biblioteki – uśmiechnął się lekko.
             
~~*~~


 Syriusz po kolejnej lekcji z siódmym rocznikiem Ravenclawu i Hufflepuffu uderzył głową o biurko i z jękiem odebrał kubek mocnej kawy od rozbawionego Remusa.

- Wiesz, świetny z Ciebie przyjaciel – wymamrotał Black – jednakże czy mógłbyś już przestać się śmiać? – warknął na Lupina.

Za prośbą Łapy Lunatyk uspokoił się nieco i chrząknął.

- Też byś się śmiał gdyby tabun uczennic wlepiało we mnie rozmarzone spojrzenia i puszczały oczka.

Po chwilowym zastanowieniu przyznał niechętnie przyjacielowi rację.

- Remik, nie przeszkadza mi to zbytnio – przyznał – Fajnie być takim amantem nawet w takim wieku – rozmarzył się – tylko DLACZEGO siedemnastolatki mają tak głupie pomysły i potrafią mi wysłać sową komplet bokserek z napisem „Seksiak roku” ?

Remus zaśmiał się i poklepał kumpla pociesznie po plecach.

- Kiedyś byś się z tego cieszył.

- Teraz też bym się cieszył, gdyby to nie były uczennice – zaznaczył upijając łyk kawy.

Remus westchnął i usiadł na fotelu obok Wąchacza.

- No, ale nie powiesz, że jesteś całkowicie przygnębiony. Aurorzy złapali trop. Jesteśmy coraz bliżej Pettigrewa.

- To prawda – uśmiechnął się – Ta wiadomość od Albusa znacznie poprawiła mi humor. Ostatnim miejscem pobytu szczura był Frankfurt.

Lupin pokiwał głową i spojrzał na przyjaciela przypomniawszy sobie coś.

- A co z Sobotą?

- Sobotą?

- Lekcje z Harrym, Panną Granger i Panem Weasleyem.

- Ach – uśmiechnął się szeroko – Nareszcie się do nich zbliżę – napotykając pytające spojrzenie Lunatyka oznajmił – Chcę powiedzieć młodemu, że jestem jego chrzestnym. Nadszedł już czas.

Remus wybałuszył oczy.

- Ale… tak od razu?

Syriusz prychnął i zganił przyjaciela.

- Głupi nie jestem! Trochę nienormalne by było powiedzenie mu o tym nie poprzedzając tego jakimikolwiek relacjami. Wyobraź sobie; „Harry jestem twoim chrzestnym, zamieszkajmy razem i patrzmy codziennie na zachód słońca!” – rzekł ironicznie.

- Czyli chcesz się z nim zaprzyjaźnić? – zapytał ignorując ironię przyjaciela.

- Tak, po nocnych przemyśleniach uważam, iż to idealny pomysł.

Remus skinął głową i klasnął w uda.

- No cóż, w takim razie nie mogę się doczekać. – uśmiechnął się – Ale wiesz, że musimy przemyśleć w jaki sposób chcemy ich nauczać. W końcu to materiał z szóstego roku, a oni są znacznie młodsi.

- Wiem – podrapał się po głowie – ale jakoś to będzie, no nie? – Black podchodził do tej sprawy bardzo optymistycznie.

- Na pewno jakoś to będzie. Zaznaczam też, że wykroczymy nieco poza program. Szóstoroczni znają podstawy, mają możliwość praktyk, ale tylko przez dwie godziny lekcyjne. Nasza trójka będzie to miała przez dłuższy okres czasu, jak podejrzewam. Nie odpuścisz im tak łatwo. Za dobrze Cię znam.

Syriusz posłał mu ciepły, szeroki uśmiech.

- Nie odpuszczę. Nie teraz, gdy mam okazję.


~~*~~

Ten sam dzień, popołudnie, biblioteka.

 Skrzypienie drewnianej podłogi, dźwięk odsuwanego krzesła.

- Blondyn, średni wzrost. Kojarzysz?

- To jakieś przesłuchanie?

- Nie, jedynie pytanie.

- Przykro mi Ron, ale nie pomogę Ci w tej sprawie. A raczej wam – spojrzała na Harry’ego, który zaabsorbowany pracował nad swoim esejem.

- Herma? Traszki skrzelobarwne są płazami czy gadami?

Dziewczyna przygryzła wargę. Robiła tak gdy nad czymś myślała.

- Napisz, że płazy.

- Dzięki – czarnowłosy skinął przyjaciółce.

Ron wydobył z siebie dźwięk niedowierzania.

- No chyba sobie żartujesz! – Usiadł przed Potterem – Będziesz sobie pisał teraz esej tak?

- Tak.

- Nie martwi Cię sprawa podglądacza?

- Ależ martwi – uniósł wzrok na rudzielca – tylko chcę dokończyć esej. 
McGonnagal mnie zabije jak go jej jutro nie dostarczę.

- McGonnagal? A to nie miało być na ONMS?

- Hagrid nie zadaje esejów – zaznaczyła dziewczyna – Na ostatniej lekcji 
transmutowaliśmy zwierzęta. To co nam wyszło mieliśmy opisać w formie wypracowania.

Ron zmarszczył brwi, lecz po chwili skinął głową i podparł ją ręką.

- Wiecie jak ja nie lubię kapusiów.

Harry uśmiechnął się nieznacznie.

- Dałeś wtedy niezłe przedstawienie z Percy’m. Masz szczęście, że widziałem Cię wtedy tylko ja i Syriusz, nie daj boże McGonnagal.

- Taa – westchnął i ułożył głowę na biurku osłaniając ją rękoma – Nawet przed odśnieżaniem się nie wywinę. Oby Charlie nie kupił jakiegoś Jeep’a, czy ciężarówki na smoki, bo się po prostu nie wyrobię.

Widząc zdziwione spojrzenia przyjaciół, wyjaśnił.

 – Tata ma takiego hopla na punkcie motoryzacji, że teraz chce i nas – mnie, Ginny, bliźniaków i resztę – zarazić miłością do aut. Wiem na ten temat dosyć dużo – po chwili dodał – Niestety. Wolałbym auta zamienić na miotły.

- Cóż, auta nie są wcale takie złe – powiedziała dziewczyna – Myślę, że mój tato dogadał by się z twoim. Również uwielbia motoryzację.

Ron pokręcił energicznie głową.

- Nie mam zamiaru zbliżać się do tych ustrojstw po tej akcji na drugim roku. Mam traumę do końca życia.

Harry zachichotał przez co oberwał w ramię od chłopaka.

- Ech, jestem ciekaw jak to będzie w sobotę – zastanowił się na głos – Mamy wziąć jakieś notatniki? – zapytał przyjaciółkę.

Ta natomiast wzruszyła ramionami w niewiedzy i schowała napisany przez nią esej do czarnej torby. 

- Ja wezmę. Tak dla pewności.

Harry skinął głową i zapatrzył się na widok za oknem. Szron utrzymywał się teraz już przez cały dzień. Niedługo powinien zacząć padać śnieg. Bitwy na śnieżki, nacierki… żyć nie umierać – uśmiechnął się i wstał z krzesła. 

Chwycił swoją torbę i skinął na przyjaciół.

- Może tak odwiedzimy Hagrida, co?


~~*~~

  Dni mijały. Coraz to szybciej zbliżano się do grudnia, zimy, śniegu, czerwonych policzków od mrozu. Drzewa na dobre pozbyły się swoich sztywnych, brązowych liści, a lekki śnieg przykrył je stwarzając przyjemny dla oka krajobraz.
Było po prostu biało. Jednakże nie tak rażąco jak w skrzydle szpitalnym. Czuć było tą woń natury, te świeże, zimne powietrze, tą atmosferę charakterystyczną dla tej pory roku. Uwielbianej przez Syriusza.

Sobotniego przedpołudnia Black wraz z Lupinem spacerowali po szkolnych korytarzach, trzymając w dłoniach kubki z gorącą czekoladą. Mieli patrol i musieli dopilnować, aby przed obiadem uczniowie się po prostu… nie pozabijali? Cóż, mniej więcej można to tak określić.

- Rany boskie – jęknął jasnowłosy – Dergins! Ile razy mam Ci powtarzać, że to toaleta dla dziewczyn?!

Grupka uczniów zarechotała, przez co rumieńce zażenowania na policzkach Caspara Derginsa przybrały głębszą barwę.

Syriusz starał się nie zaśmiać i zapchał się płynną czekoladą.

- Ach… stare, dobre czasy – rozmarzył się ciemnowłosy – Ile bym dał, aby jeszcze raz podłożyć łajnobombę pod gabinet Filcha.

Remus przysiadł obok niego na szerokim parapecie okna.

-  A ja ile bym dał za zajęcia dodatkowe u Marvinga. Był wspaniałym nauczycielem OPCM’u. Jaka szkoda, że musiał wyjechać po zaledwie jednym roku nauczania.

Syriusz prychnął.

- Tylko się w nim nie zakochaj. Marving był straszny. Zero poczucia humoru i tylko Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! oraz Black! Przestań molestować tą doniczkę  swoim wzrokiem i skup się na zadaniu! Coś ty w nim widział? – zapytał kręcąc głową.

- Był świetnym nauczycielem. Widzisz jak nas wyszkolił? Byliśmy nauczani ponad programowo, a teraz dzięki temu mamy predyspozycje do bycia profesorami Obrony – oznajmił rzeczowo.

- Wiesz, może i uczył świetnie, ale czasem mógł zluzować majty. Dał mi szlaban za to, że odprowadzałem koleżankę pod jej pokój wspólny! – skrzyżował ręce.

- Koleżankę – mruknął rozbawiony Remus.

Syriusz trzepnął go w ramię.

- Fajna była – wyszczerzył się – Tylko musiałem z nią zerwać. Wiesz, Quidditch i te sprawy… - zrobił gest ręką dla podkreślenia swojego zapracowania – Zajęty byłem.

- Tak. Pięć minut później nową laską z dłuższymi nogami – rzekł uszczypliwie Lupin ze znaczącym uśmieszkiem na ustach.

Syriusz skinął głową rozbawiony i dopił czekoladę.

- A co tam u twojej? Tajemniczej N – uśmiechnął się cwanie – Poznam ją w końcu?

Remus westchnął i widać było jak skapitulował. Spojrzał uważnie na Syriusza podejmując decyzję.

- Ale nie będziesz się śmiał, ani mi wytykał tego i owego? – spytał.

Syriusz zmarszczył brwi i spojrzał na niego błagalnie.

- Merlinie, stary. Jeżeli to naprawdę Nerda…

- To nie Nerda! – warknął.

Syriusz wytarł czoło teatralnie.

- No to nie jesteś stracony – zaśmiał się - I tak, obiecuję, nie będę się śmiał ani niczego wytykał, chociaż nie wiem o co Ci chodzi… to będę Cię tam jakoś wspierał – złożył obietnicę.

Jasnowłosy westchnął i po chwili cichym głosem oznajmił Syriuszowi.

- To Nimfadora.

Syriusza zamurowało i zrobił do tego wielkie oczy.

- Ta z…. – przerwał - no wiesz.

- Tak, z tego – zapatrzył się z lekkim, błogim uśmiechem na krajobraz za oknem.

Zapadła krótka cisza. Przerwana wywróceniem się jakiegoś pierwszorocznego i rechotem jego kolegów.

- Wow – wyrzucił z siebie – No to będzie kolorowo – zaśmiał się przez co oberwał w potylicę – Ała, nie tak mocno – wymamrotał rozbawionym głosem.

Po chwili uniósł brwi i spojrzał na przyjaciela.

- A czy ona nie jest przypadkiem troszkę od nas mło…

Remus przyszpilił go wzrokiem. Syriusz otworzył i szybko zamknął usta.

- Aaa, rozumiem, nie wnikam – uniósł teatralnie ręce, po czym klepnął przyjaciela w ramię – No, trzeba to oblać – stuknął się z nim kubkiem czekolady – ale tak na poważnie mi powiedz. Dobrze Ci z nią?

Remus pokiwał głową i westchnął.

- Może i nie jestem jakoś specjalnie doświadczony w związkach. To jest dopiero mój trzeci i drugi prowadzony tak na poważnie. Z Tonks jest tak… inaczej – wyobraził sobie jej twarz przed oczami – Zawsze się uśmiecha, nie boi się mnie jako wilkołaka, potrafi postawić na nogi i – uniósł jeden palec – zapamiętaj to sobie. Może jest mała i lekko dziecinna, ale jak się wkurzy to potrafi powalić na łopatki nawet dorosłego mężczyznę – podkreślił.

- W każdym razie, tak się poznaliśmy – uśmiechnął się na to wspomnienie – Krótko po twojej drugiej rozprawie, byłem wezwany przez Dumbledore’a sam-wiesz-gdzie. Idąc tam natknąłem się na jakąś młodą dziewczynę. Szła szybkim krokiem w tym samym kierunku co ja. Widać było, że jest nieco zdenerwowana. Kiedy rozpoznałem ją i chciałem się z nią przywitać ona obróciła się w moją stronę i wygięła mój nadgarstek tak, że upadłem na kolana. Dosłownie – zachichotał – Gdy Dora zorientowała się, że to ja, gorliwie mnie przeprosiła i… tak jakoś zaiskrzyło. To było dopiero jej drugie zebranie, więc miała prawo mnie nie pamiętać.

Syriusz zaśmiał się cicho.

- Ciekawa z was parka – rzekł lekkim tonem -  Z tego co wiem, to ona mnie zna. Wiesz, że zamykanie mnie w łazience nie było konieczne – łypnął na niego.

Remus posłał mu przepraszające spojrzenie.

- Spanikowałem, że po prostu nie zaakceptujesz tego jaka jest Dora i po prostu… to jeszcze nie był ten moment.

Syriusz pokręcił głową.

- Co ja z Tobą mam, Remik. Teraz już nie masz się czego obawiać.

- Cieszę się – rozpromienił się - Tylko proszę Cię o jedno. Gdy spotkasz się z Dorą, za żadne skarby nie mów do niej Nimfadora, bo Cię zabije. Nie lubi swojego pełnego imienia.

Syriusz uniósł brwi, ale przytaknął na znak zgody. Wstał z parapetu i wyprostował się.

- To co, idziemy się przejść? Opowiem Ci co planuję na naszą lekcję z Harry’m – uśmiechnął się ciepło i ruszył przed siebie.

~~*~~

Stukot sztućców o talerze, odgłosy rozmów, zapach aromatycznych ziół i przypraw.

- No, dzisiaj też się postarali – powiedział z uznaniem Ron, zdjąwszy chustę chroniącą jego koszulkę przed plamami – Zjedliście? Jak tak to chodźmy już do Syriusza i Remusa.

Harry spojrzał rozbawiony na przyjaciela.

- Spokojnie. Zauważ, że oni również chcą zjeść ze spokojem i jak kretyni czekalibyśmy na nich pod ich gabinetem. Pozwól mi jeszcze wypić sok.

Ron skinął głową i westchnął. Opadł na ławę.

- Dobrze, przepraszam. Wiesz, że jestem niecierpliwy.

Hermiona złożyła sztućce na talerzu i spojrzała na chłopaków.

- Wracając do tematu informatora. Zastanówmy się, jak możemy go odnaleźć – zastanowiła się – Ten ktoś musi być albo bardzo blisko ślizgonów lub mieć wobec nich jakiś dług. Najlepiej by było rozpocząć nasze obserwacje od ilustrowania Slytherinu i całej jego drużyny. Musimy być dyskretni – mówiła coraz ciszej – oraz poprosić kogoś o robienie paru fotek reprezentacji, gdy z kimś rozmawiają. Proponuję wynajęcie Colina. Wiecie, że za garść czekoladowych żab zrobi wszystko.

- I za autograf Harry’ego – dodał Ron.

- Dokładnie – zgodziła się dziewczyna i spojrzała na zegarek – Mamy jeszcze półgodziny do zakończenia posiłku. Chodźmy do Creevey’a i go poprośmy o przysługę. Spytajmy się co by chciał i po kłopocie – wstali od stołu i skierowali się do części pierwszorocznych.

- Hej! – przywitał się uśmiechnięty Harry do zdziwionych dzieci – Jest Colin?

Dzieciaki wpatrywały się w niego wytrzeszczonymi oczyma milcząc jak zaklęte.

- Emm – zaczął Ron – Colin Creevey, mały blondyn z aparatem. Znacie?

Pierwszoroczni spojrzeli po sobie i jeden szczerbaty szatyn im odpowiedział.


- Przecież on jest na drugim roku – rzekł skrzeczącym głosem.

Ron przewrócił oczyma.

- Wiemy. Ale może jednak orientujecie się gdzie jest?

Młody wydął policzki i pokręcił głową.

- Nie – uciął zapychając się kurczakiem.

Hermiona westchnęła i wyjęła z kieszeni garść cukierków, na których 
widok dzieciakom zaświeciły się oczy.

- A może teraz coś pamiętacie? – zapytała z nadzieją.

Brunet z okularami większymi niż on sam wziął cukierka i obejrzał go dokładnie.

- Jest w bibliotece z tego co wiem – mruknął po zjedzeniu smakołyku.

- Dzięki – odpowiedziała dziewczyna i chwyciła chłopaków za ramiona.

- Rany, jakie to małe i pazerne – mruknął Harry – Tiara chyba się pomyliła, powinna ich dać do ślizgonów, ot co!

Skręcili w prawo i znaleźli się przed biblioteką. Wchodząc musieli się przepchać przez grupkę uczniów, która jak na złość stała w przejściu.

- Przepraszam! No przepr… Co mnie pchasz! – krzyknął Ron – Ogarnij się!

Udało im się jakoś przecisnąć. Rozejrzawszy się po pomieszczeniu zauważyli małego blondynka tuż przy jakiejś zakochanej parze, której robił zdjęcia.

- Hej – przywitał się Harry – Można przeszkodzić?

Drugoroczny obrócił się i aż z szoku upuścił aparat.

- Harry Potter! – krzyknął ucieszony i podniósł nerwowo urządzenie z ziemi  – Mogę w czymś pomóc? Zdjęcia? Fotomontaż? A może sesja zdjęciowa całej drużyny? – zapytał z nadzieją - Ale miałbym obroty!

- Hej! Nie skończyłeś nam cykać fotek! – oburzyła się dziewczyna z pary.

- Już, już – mruknął i dokończył pracę.

Pstryk! Pstryk! Dźwięk ustawiania aparatu na statywie. Kolejne pstryknięcie.

Chłopak wyciągnął różdżkę i zaklęciem wywołał zdjęcia ze sprzętu.

 – Pięć galeonów i będą wasze.

Chłopak wyjął brązowy, gruby portfel, zapłacił mu i odebrał zdjęcia, które schował w kieszeń od spodni.

- W takim razie w czym mogę pomóc – zwrócił się do Złotego Trio.
Hermiona uśmiechnęła się zachęcająco.

- Mamy pewną prośbę co do Ciebie – zaczęła - Czy nie miałbyś ochoty fotografować przez pewien czas grupy ślizgonów?

Młody chłopak uniósł brwi.
- No… nie ma problemu, ale… nie wiem czy to zgodne z przepisami.

Ron zaśmiał się.

- Ależ jakimi przepisami! Mogę Ci śmiało powiedzieć, że jeszcze nikt nie ustalił zasady zakazu robienia zdjęć reprezentacji któregoś z domów.

Chłopak niezdecydowany złożył statyw.

- No nie wiem. Ale to nie są żarty, prawda? W końcu, nie chcę się znaleźć na dywaniku u McGonnagal – wzdrygnął się na myśl straty aparatu.
Hermiona postanowiła się odezwać.

- Obiecujemy Ci to na honor Gryfonów, okej? Dołożymy do tego czekoladowe żaby i jeśli chcesz – zniżyła głos do szeptu – autograf od Harry’ego – wskazała na przyjaciela.

Colin wybałuszył oczy.

- To od kiedy mam zacząć?

Trzynastolatkowie posłali do siebie uśmiechy zwycięstwa.

- Najlepiej od zaraz.

Chłopak zasalutował i uśmiechnął się.

- Tak jest szefie! Zapłata po wykonaniu zadania, tak?

Złote Trio pokiwało zgodnie głowami.

- No to biorę się do pracy. Serwus! – krzyknął i wybiegł z pomieszczenia.
Hermiona oparła dłonie na biodrach i wyszczerzyła się.

- No to załatwione – poprawiła torbę na ramieniu – Idziemy odłożyć książki? Nie potrzebuję przecież wszystkich podręczników do nauki jednego zaklęcia.

Chłopacy skinęli głowami i razem skierowali się do Wieży Gryfonów. Hermiona wzięła tylko najpotrzebniejsze książki i – co najważniejsze – notatnik. Ustalili, że jedna osoba z nich będzie robiła notatki, a później się nimi podzielą.

Schodząc w dół schodów zaczepił ich Dean, który powiedział im o pewnej nowinie ogłoszonej na obiedzie – kiedy Złote Trio opuściło pomieszczenie. Dumbledore oznajmił, że na początku grudnia odbędzie się wypad do Hogsmeade. Hermiona słysząc to bardzo się ucieszyła, gdyż chciała zaopatrzyć się w nowe wydanie „Nowych Inkantacji – ułatw sobie życie”. Autor dał w tym tomie nacisk na zaklęcia codziennego użytku. Dziewczyna miała z nimi pierwsze spotkanie podczas zakupów na Pokątnej przed drugim rokiem. Wprost się w nich zakochała. Tam było tyle przydatnych zaklęć! Do dzisiaj kupuje nowe wydania tejże książki i poleca ją wszystkim, którzy pytają o ciekawe lektury do przeczytania.

Pożegnali się z chłopakiem i skręcili w prawo. Drzwi od kwater Profesorów znajdowały się na końcu korytarza. Obrazy przyglądały im się bacznym wzrokiem, a niektóre nawet szeptały do siebie

„ To Harry Potter! Jak dawno go tu nie było!”

„Złote Trio – tak znane w tych czasach.”
„ Co ich tu przyciągnęło?”

„ Niech mi nie przeszkadzają w drzemce!”

Ignorowali irytujące szepty za plecami i dziarskim krokiem podeszli do drzwi gabinetu. Hermiona zapukała w nie i odsunęła się.
Otworzył im profesor Black, który na ich widok wygiął usta w kształt banana i zaprosił gestem do środka.


                                                ~~*~~


No musiałam przerwać w takim momencie ):P
W każdym razie piętnasty rozdział dobiegł końca – czas zabrać się za szesnasty.
Na razie N



12 komentarzy:

  1. Ha, Wiedziałam !
    Nifador..-Ała, Sorry- Tonks ♥
    Remi ♥
    Jesteś cholermym Polsatem /,\
    KOCHAMMM to opowiadanie ♥
    Pozdro
    Nikkitka Lily Aries Evans-Potter-Black-Lupin ♥ (Która ma manie na serduszka ♥ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki ♥

      Pozdro, Cennetyn Black ♣♦♥♠

      Usuń
  2. Czesc tu Gusia 125a
    pisze krótko jutro napisze wiecej
    Rozdział meeega
    Jutro wiecej dodoam
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej tu Gusia
    A wiec:
    1. rodział meeega jeden chyba z najlepszych, zacheca do czytania nastepnego
    2.Otworzył im profesor Black, który na ich widok wygiął usta w kształt banana- haha fajne XD
    3. rodział za 3 tygodnie... :'( ech.. mam rade 1. wstaw przed wyjkazdem lub 2. wstaw w ktorys dzien tygodnia po niedzieli tej za dwa tygodznie (nie musisz od tylko w niedziele dodawac rozdziały)
    4. mega rodział
    5. nie moge sie doczekać nastepnego rodziału
    6. piszesz świetnie (zazdroszcze)
    7. zycze duzo weny
    8. zycze miłego pobytu w Londynie
    9. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *.* Dziękuję.
      Mówiąc szczerze, to pluję sobie teraz w brodę, bo ten pomysł na dodanie rozdziału w tygodniu jest świetny. Czemu na to nie wpadłam xD To pewnie przez te stworzonka Luny (Gnębiwtryski? Laska brała nazwy nie z tej galaktyki). Dzięki za rady, naprawdę :D Oraz dzięki za życzenia ;3

      Pozdrawiam, Cennetyn Black ♣

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle genialny, czekam z niecierpliwością na następny.
    Ze względu, że nie jestem dobra w pisaniu opinii, zostawiam jak zwykle tylko jedno zdanie :/
    Życzę dużo wenki i miłego pobytu w Londynie ;D
    Pozdrawiam, wyimaginowana
    I zapraszam do siebie, niedawno pojawiły się kolejne losy drarry'ego ^^
    http://othersidedrarry.blogspot.com/2016/02/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wyjazd był naprawdę udany. I kształcący :D

      Pozdro, Cennetyn Black *aka* Julia

      Usuń
  5. Robisz postępy !
    Wstawisz 18 rozdział na swoje urodziny ? Pls :DD
    Skąd Ty masz tyle weny i twórczych pomysłow ?!
    Wiem, że moje komentarze nie są najlepsze, ale za to cieszę się, że mogę czytać te znakomite opowiadania :D
    Powiem krótko : zazdro...nie raz zaglądając na Twoje pomysły przelane na kartkę zastanawiałam się, jak to jest być Potterhead-em. W końcu doszłam do wniosku, że to trzeba po prostu czuć i zarażać XD
    Powoli widzę, że to faktycznie się praktykuje na mnie, gdyż czuję, że bez Harrego Pottera faktycznie byłoby źle i wyobrażam sobie siebie jako Potterhead-a :D
    Mam nadzieję, że będzie coraz więcej rzeczy/osób, które pomogą Ci w dalszym udoskonalaniu i wymyślaniu opowiadań, bo jesteś dobrym materiałem na profesjonalną pisarkę...
    Kto wie, może i kiedyś Ty napiszesz książkę równie dobrą jak J.K. Rowling i zafascynujesz cały świat swoją wyobraźnią <3

    Wierna fanka
    Angie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ♥♥ Uwielbiam Cię, Angie :D Ogólnie 'Potterhead' to stan umysłu :v co widać po mnie na lekcjach (jak raz porównałam pana od angielskiego do Snape'a - ale przyznaj, że na jego lekcjach jest ten sam terror co na eliksirach z Nietoperzem :v). Dziękuję za tak szczere słowa i za tak wyczerpujący komentarz. Ależ się rozpisałaś xd. Dziękuję, Merci, Thank You!

      Rozdział 18 przypadnie akurat na 10 kwietnia, a że 8 mam urodziny :v
      Wiesz, jest jeszcze opcja 'Miniaturka'

      Kto wie :D Czy akurat tego drugiego nie dodam 8 kwietnia.

      Twoja Siostra
      Cennetyn Black *aka* Jula

      Usuń
  6. Przyznaję, z pewnoscią !
    Spokojnie, może być miniaturka :D
    Obiecaj, że dodasz w dzień urodzin <3

    Angie ~the one and only~ żelek

    OdpowiedzUsuń